dr no frwl gf tb yolt ohmss daf lald tnwtgg tswlmmrfyeo oc avtak tld ltk ge tnd twine dad cr qos sf
24 25 26
 

 
  NewsFAQE-Mail
   
RECENZJA FILMU
 
  OCTOPUSSY // OŚMIORNICZKA
 

 

 

4/5  

ocena

 
autor: Marcin Tadera
data publikacji: 09.10.2015


 
 


„Ośmiorniczka” z roku 1983 jest przedostatnim filmem, w którym w rolę Jamesa Bonda wcielił się Roger Moore. I, uprzedzając fakty, jest to jeden z najlepszych obrazów w jego dorobku, fabularnie w zaskakująco zgrabny sposób łącząc dwa opowiadania Iana Fleminga: „Własność pewnej damy” i „Ośmiorniczka” z autorskimi pomysłami scenarzystów. Zresztą fabuła jest zdecydowanie najmocniejszą stroną filmu – jedna z najlepiej pomyślanych i złożonych w serii, poszczególne wątki zaś przeplatają się ze sobą w sposób inteligenty i niewymuszony, co było z pewnością nie lada wyzwaniem, zważywszy na ich mnogość.
„Ośmiorniczka” była udaną próbą powrotu do korzeni, po serii mocno przesadzonych części. Poczucie zagrożenia jest zdecydowanie bardziej namacalne, bo rzeczywiste. W zdumiewająco trafny sposób poruszył jeden z najważniejszych problemów Europy przełomu lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych, a mianowicie kwestie związane z jej demilitaryzacją. Warto przypomnieć jak wielu zwolenników miały wówczas wszelkiej maści ruchy domagające się jednostronnego rozbrojenia nuklearnego. W filmie dość mocno zaakcentowano uwarunkowania polityczne okresu zimnej wojny. Co ciekawe, Związek Radziecki nie został przedstawiony jako największe zagrożenie dla bezpieczeństwa i ładu światowego, odcinając się od imperialistycznych zapędów generała Orłowa, który – owszem – należy do państwowej wierchuszki, jednak jego plany nie zyskują poparcia. Taka narracja wpisuje się w cokolwiek poprawną politycznie wizję świata, charakterystyczną dla „bondów” tamtego okresu. Zresztą, nie aż tak odległą od prawdy. Warto zwrócić uwagę na scenę zebrania Politbiura, która (wreszcie!) uczciwie i bez groteskowego przerysowania (jakkolwiek, z oczywistych powodów, w sposób mocno uproszczony) przedstawia racje wszystkich stron – zwolenników i przeciwników pokojowej ekspansji socjalizmu. Detal? Owszem. Ale to one w znacznej mierze zadecydowały o sukcesie filmu. To, że w pewnym momencie Bondowi w jego nieśmiertelnym waltherze kończy się amunicja nie ma żadnego znaczenia dla fabuły, ale sam ten fakt świadczy o intencjach reżysera. W nie mniejszym stopniu niż rezygnacja z fantazyjnych gadżetów, czy znacznie bardziej dosłowne pokazanie przemocy. Johnowi Glenowi należą się również brawa za umiejętne budowanie suspensu w kluczowych momentach, co jest wyzwaniem w sytuacji, w której od początku wiadomo, że wszystko musi się skończyć dobrze. W „Ośmiorniczce” znalazło się co prawda kilka elementów nieprzystających do serii (jak na przykład zupełnie niepotrzebne wykorzystanie motywu z Tarzana), ale, na szczęście, tym razem można przymknąć na nie oko.
Osobne pochwały należą się również za bardziej niż sprawne nakreślenie postaci. Własną, niepowtarzalną osobowość udało się nadać nie tylko bohaterom pierwszoplanowym, ale praktycznie każdej osobie pojawiającej się na ekranie. A tych jest naprawdę sporo. O ile w przypadku Orłowa, twardogłowego generała snującego plany podboju Europy, czy Kamala Khana, wyrafinowanego acz bezwzględnego afgańskiego księcia sprawa wydaje się prosta, o tyle nadanie charakteru bliźniakom Mischce i Grischce – mistrzom precyzyjnego rzucania nożami, którzy praktycznie przez cały film nie wypowiadają żadnej kwestii, było nie lada wyzwaniem. Kapitalnym pomysłem okazało się zmyślne połączenie losów Ośmiorniczki z Dexterem Smythem, tragicznym bohaterem opowiadania Iana Fleminga.

Z perspektywy czasu można śmiało stwierdzić, „Ośmiorniczka” raczej nie zapisała się w zbiorowej świadomości fanów serii w sposób szczególny. Najpewniej dlatego, że w filmie zabrakło jakiegoś charakterystycznego elementu, który wyróżniłby go na tle pozostałych, a przez to zapadł w pamięć na dłużej. Paradoksalnie jednak właśnie to jest jedną z największych jego zalet. Nie próbował epatować widowiskowością, która jakże często, szczególnie w erze Rogera Moore'a, wygrywała z logiką, skupiając się na naprawdę solidnej fabule, świetnych postaciach i realizacyjnej sprawności. Właśnie za próbę powrotu do korzeni twórcom filmu należą się szczególne słowa uznania.

 

     
 
     
POWIĄZANE DZIAŁY RECENZJA FILMU // RECENZJA KSIĄŻKI // ROGER MOORE
 
 
  > data publikacji 09.10.2015 © MI-6 HQ
James Bond, gun symbol logo and all associated elements are property of MGM/UA & Danjaq companies. Used without authorisation in informative intent. All rights reserved.
 
  bond 50