dr no
frwl
gf
tb
yolt
ohmss
daf
lald
tnwtgg tswlm
mr
fyeo
oc
avtak
tld
ltk
ge
tnd
twine dad
cr
qos
sf
24
25
26
 

 
  NewsFAQE-Mail
   
RECENZJA KSIĄŻKI
 
  DIE ANOTHER DAY // ŚMIERĆ NADEJDZIE JUTRO
 
Tytuł oryginalny:   Die Another Day (Ian Fleming's James Bond in
Die Another Day)
Autor:   Raymond Benson Na podstawie scenariusza
Neala Purvisa
i Roberta Wade'a
Wydawca:   IHodder And Stoughton 2002

 


Tym razem Bond wyrusza do Korei Północnej, gdzie ma za zadanie zlikwidować demonicznego pułkownika Moon. W wyniku zdrady dostaje się jednak do niewoli, w której spędza czternaście miesięcy. Po opuszczeniu Korei, pozbawiony licencji na zabijanie na własną rękę będzie próbował odnaleźć osobę za to odpowiedzialną...
Naturalnie większości z Was fabuły tej książki streszczać nie trzeba. "Die Another Day" jest bowiem adaptacją filmu, a jednocześnie jest to dziewiąta i ostatnia "bondowska" powieść autorstwa Raymonda Bensona. Nie ukrywam, że nie jestem fanem adaptacji filmów. Zwykle nie są one bowiem najwyższych lotów, zaś osobom które widziały film na podstawie którego została napisana nie są w stanie wiele zaoferować. Tym razem było inaczej - powieść czytałem z zainteresowaniem z kilku powodów.
Po pierwsze: nie ukrywam, iż filmu "Śmierć Nadejdzie Jutro" nie uważam za szczególnie udany. Jego podstawową wadą jest scenariusz, który - pomijając wszelkie nieprawdopodobieństwa - wydaje się być niedopracowany. Znalazło się w nim wiele błędów, zaś Neal Purvis i Robert Wade nawet nie starali się wielu rzeczy widzom wyjaśnić, rzeczy, które wyjaśnienia zwyczajnie wymagały. Mam tu na myśli przede wszystkim historię Moona / Gravesa. Jak północnokoreański generał w czternaście miesięcy został brytyjskim rycerzem? Rzecz jasna powieść to tłumaczy, choć Benson musiał się nieźle wysilić, by wszystko miało przysłowiowe ręce i nogi. Są jednak rzeczy, których nawet on sensownie wytłumaczyć nie mógł (np. kwestia budowy satelity - wspomniane jest tylko, iż jej konstruktorem jest Vlad), wówczas albo pomija taką kwestię milczeniem, albo - co jest szczególnie zabawne - sam wyraża wątpliwość w sens danego pomysłu. Tak jest choćby w przypadku kwestii uczestnictwa w operacji funkcjonariuszy Agencji Bezpieczeństwa Narodowego. W rozdziale trzecim Charles Robinson zastanawia się dlaczego w tę konkretną sprawę zamieszana jest NSA, organizacja zajmująca się kryptologią, bezpieczeństwem informacji i zwiadem elektronicznym? Oczywiście odpowiedź na to pytanie nie pada.
Niemniej jednak pogłębienie rysu postaci wyszło powieści zdecydowanie na dobre, choć nie wiedzieć czemu niektóre Benson pominął kompletnie - np. o samej Jinx nie dowiemy się niczego więcej. Z drugiej strony, dzięki znajomości przeszłości Moona, nieco bardziej czytelne są motywacje które popychają go do zaatakowania Korei Południowej.
W książce nie ma zbyt wielu zmian w stosunku do filmu, co oznacza, iż Benson dostał zapewne jedną z ostatecznych wersji scenariusza. Owszem - tu i ówdzie inne są partie dialogowe, czy mniej ważne rozwiązania (np. moment, w którym Miranda Frost pomaga Bondowi na Islandii). Największą zmianą jest fakt, iż Bond po opuszczeniu więzienia nie ucieka z brytyjskiego okrętu wojennego, a ze szpitala w bazie wojskowej w pobliżu Seulu. Później cały rozdział poświęcony jest jego próbie przedostania się do Hong Kongu. 007 kradnie pieniądze jednemu z bywalców domów publicznych w tym mieście, a następnie płaci marynarzowi za przemycenie go na okręt marynarki koreańskiej, gdzie m.in. sypia w luku torpedowym!
Inaczej, niż w przypadku pisania powieści oryginalnych, wygląda praca nad adaptacją. Przynajmniej w przypadku Raymonda Bensona, u którego cykl pisania jednej książki trwał okrągły rok. Dzięki temu mógł on fizycznie być w miejscach później opisywanych, sporządzać dokumentacje. Wszystko to następnie procentowało, gdy można było przeczytać fantastyczne opisy, a dodatkowo otrzymywaliśmy zgrabną i przemyślaną historię. Na napisanie adaptacji Benson miał zaledwie kilka tygodni. I, niestety, tę różnicę się czuje. Jednak trudno się mu zresztą dziwić - wszak tak naprawdę nie jest to do końca jego książka.
Tak więc "Die Another Day" polecam przede wszystkim tym, którzy byli rozczarowani filmem. Pod wieloma względami książka jest bowiem lepsza (ostatecznie nie widzimy choćby żenującego motywu z para - surfingiem) i stara się wyjaśnić wiele z tego, czego nie zdołali uczynić Neal Purvis i Robert Wade..

     
 
     
POWIĄZANE DZIAŁY

RECENZJA FILMU // RECENZJA KSIĄŻKI // OPIS POSTACI // DVD // PIERCE BROSNAN

 
 
  > data publikacji 20.03.2010 © MI-6 HQ
James Bond, gun symbol logo and all associated elements are property of MGM/UA & Danjaq companies. Used without authorisation in informative intent. All rights reserved.
 
  bond 50