dr no frwl gf tb yolt ohmss daf lald tnwtgg tswlmmrfyeo oc avtak tld ltk ge tnd twine dad cr qos sf
24 25 26
 

 
  NewsFAQE-Mail
   
 

Wyboista droga do Bonda 25

 
Machina produkcyjna 25. części przygód agenta 007 nie zaczęła się jeszcze kręcić. Ba! Trzymając się tej retoryki, wiele wskazuje na to, że linia produkcyjna została rozmontowana, a maszyny zamknięte w magazynie. Powód? Jak zwykle ten sam – pieniądze. Ale tym razem chodzi też o coś innego. Jedno jest pewne – nie tak to miało wyglądać.

 
 
NIEDZIELA 05.02.2017 - MARCIN TADERA - FELIETON  

Luty 2013 roku. Skyfall, 23. film z cyklu o przygodach Jamesa Bonda, uhonorowany zostaje dwoma Oscarami. To pierwsze statuetki dla serii od – aż trudno w to uwierzyć – 1966 roku, kiedy to nagroda za efekty specjalne przypadła w udziale Operacji Piorun. Skyfall ma już wówczas na koncie zawrotną sumę miliarda dolarów przychodów. Entuzjastyczne reakcje większości fanów i przychylne głosy krytyki. W tym momencie seria jest na ustach wszystkich. Jest na szczycie.

Grudzień 2014 roku. W słynnych studiach filmowych Pinewood Studios rozpoczyna się konferencja prasowa, podczas której oficjalnie ogłoszony zostaje tytuł 24. odsłony cyklu, SPECTRE. Zaprezentowana zostaje obsada i ekipa, w któej nie brakuje laureatów najważniejszych branżowych nagród, w tym Oscarów, Złotych Globów, czy Złotych Palm. Léa Seydoux, Christoph Waltz, Hoyte van Hoytema, Thomas Newman, Lee Smith, Jany Temime. Na deser – Monica Bellucci. I zapierający dech Aston Martin DB10. Na fotelu reżysera, pomimo pierwotnych deklaracji wykluczających taką możliwość, ponownie zasiada Sam Mendes. Euforia sięga zenitu. Wszyscy liczą, ze SPECTRE powtórzy sukces poprzednika.

Do premiery pozostaje 326 dni.


W styczniu 2015 roku, na 294 dni przed premierą filmu nad austriackim jeziorem Altaussee pada pierwszy klaps. Zdjęcia w pięciu krajach na trzech kontynentach trwają blisko siedem miesięcy i kończą się 4 lipca, na 114 dni przed premierą. To niewiele. Dla porównania, ostatni klaps na planie Skyfall padł na 226 dni przed zaplanowanym debiutem kinowym. Nie jest to jednak nic, z czym tak doświadczona ekipa nie mogłaby sobie poradzić.

Październik 2015 roku. Pierwsze, opublikowane głównie na Twitterze, reakcje krytyki po specjalnym pokazie prasowym są wprawdzie niejednoznaczne, ale dominują opinie pozytywne. Ostateczne recenzje jednak są już wobec najnowszego dzieła Mendesa dużo bardziej krytyczne – szczególnie te zza oceanu. Czarny scenariusz zaczyna się sprawdzać. Do szerokiego grona recenzentów dołączają fani, w dużej mierze rozczarowani najnowszą odsłoną serii.

Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że producenci swój cel osiągnęli. SPECTRE nie powtórzyło wprawdzie sukcesu swego poprzednika, ale w box office spisało się lepiej, niż przyzwoicie. Na dodatek zgarniając Oscara za najlepszą piosenkę. Jednak coś się zmieniło. Euforię, jaka zapanowała po premierze Skyfall, zastąpił trudny do wytłumaczenia marazm i zniechęcenie, przez które prace nad Bondem 25 nie mogą nabrać rozpędu.


Oczywiście nie zapominajmy, że problem w ogromnej mierze leży też po stronie Metro-Goldwyn-Mayer. Niegdyś potężne studio, mające na swoim koncie tak gigantyczne i przełomowe produkcje jak Przeminęło z wiatrem, Czarnoksiężnik z Oz, Ben-Hur, czy Odyseja kosmiczna 2001, od dekad balansuje na skraju upadłości. Nie mogąc samemu dystrybuować swoich filmów, zmuszony jest wchodzić w alianse z innymi studiami. Wraz z premierą SPECTRE wygasła umowa, na mocy której filmy z bondowskiej serii dystrybuowane były przez Sony Pictures Entertainment. Na nową czekamy do dziś, a bez tego produkcja kolejnego filmu o Jamesie Bondzie nie może nabrać tempa.

Wydaje się jednak, że układ ten jest na rękę wszystkim. Z wyjątkiem fanów serii, naturalnie.

Na chwilę obecną mamy bowiem aktora, który bezpośrednio po premierze SPECTRE wyznał, że wolałby podciąć sobie żyły, niż ponownie wcielić się w rolę Bonda. Reżysera, który zarzeka się, że nie podejmie się prac nad kolejną odsłoną serii, choć jego nazwisko nadal co i rusz pojawia się w tym kontekście przy różnych okazjach. Mamy odsądzanych od czci i wiary etatowych scenarzystów, na których zawsze skupia się krytyka ilekroć film okazuje się nie spełniać oczekiwań, a którzy kompletnie pomijani są przy przyznawaniu laurów za udane produkcje. Barbara Broccoli, najważniejsza figura bondowskiego świata zaangażowała się w inne projekty – adaptację książki Petera Turnera Film Stars Don't Die in Liverpool oraz produkcję sztuki Othello, wystawianej na przełomie grudnia i stycznia na deskach nowojorskiego teatru. Z Danielem Craigiem w jednej z ról, nawiasem mówiąc. Michael G. Wilson, drugi z właścicieli Eon Productions od pewnego czasu sprawia wrażenie bardziej niż zwykle wycofanego. Wreszcie, nawet jeśli Sony ponownie pozyska prawa do dystrybucji kolejnych filmów serii, to z korporacji odeszła Amy Pascal, która niezwykle mocno angażowała się w ich produkcję, a której współpraca z Barbarą Broccoli układała się wręcz wzorcowo. Pod rządami nowego szefostwa współpraca ta może się okazać trudniejsza. Wreszcie, sam Craig przyznał, że wszyscy zaangażowani w produkcję filmu wydają się być zwyczajnie zmęczeni.

Z czysto matematycznego punktu widzenia premiera Bonda 25 w październiku 2018 roku nadal jest jak najbardziej możliwa – do tego czasu pozostało wszak 21 miesięcy. Ale w taki scenariusz chyba nikt już nie wierzy.


W całej tej historii jak najbardziej można zrozumieć owo zmęczenie, o którym wspominał Craig, jak również pewnego rodzaju zniechęcenie – naturalne reakcje w przypadku całkowitego poświęcenia się jednemu celowi przez dłuższy okres czasu. Dziwi jednak brak chęci, tudzież umiejętności, wykorzystania szczególnego momentu w historii, kiedy to seria była na szczycie. Pójścia za ciosem. W czasach, kiedy to prężniej działające studia filmowe wypuszczają swe flagowe produkcje niemal taśmowo zdając sobie sprawę, że łaska widza na pstrym koniu jeździ, w związku z czym należy kuć żelazo póki gorące, producenci bondowskiego cyklu działają niewiarygodnie zachowawczo, pozwalając mu stopniowo popadać w zapomnienie.

Oczywiście James Bond powróci. Tylko, czy w przyszłości seria będzie jeszcze w stanie ponownie wspiąć się na szczyt i nawiązać do czasów swej świetności? A może stanie się jeszcze jedną filmową serią, poruszającą widzów co najwyżej przy okazji premiery kolejnej jej odsłony? Czas pokaże.

 
 
> data publikacji 05.02.2017 © MI-6 HQ
 
 

 
  bond 50