dr no frwl gf tb yolt ohmss daf lald tnwtgg tswlmmrfyeo oc avtak tld ltk ge tnd twine dad cr qos sf
24 25 26
 

 
  NewsFAQE-Mail
   
 

Szef MGM zwolniony. Co to oznacza dla Bonda?

 
Choć niedawne zwolnienie dyrektora generalnego wytwórni Metro-Goldwyn-Mayer na pierwszy rzut oka może być mało interesującą nowinką na temat hollywoodzkiej spółki giełdowej, to jednak dla fanów filmów o przygodach agenta 007 informacja ta może mieć znaczenie fundamentalne. Stawką bowiem jest przyszłość serii.

 
 
CZWARTEK 19.04.2018 - MARCIN TADERA - ARTYKUŁ foto.: Gary Barber (z lewej) i Kevin Ulrich

Gary Barber piastował to stanowisko (CEO, czyli chief executive officer, najbliżej jest do naszego prezesa zarządu) od 2010 roku. Jak się uważa, jego głównym celem było ustabilizowanie finansów będącego na skraju bankructwa MGM, a następnie przeprowadzenie transakcji sprzedaży studia.

Pierwszy z tych celów udało się osiągnąć, choć oczywiście studio dalekie jest od finansowej potęgi z czasów swej świetności. Natomiast sprzedaż większościowego pakietu udziałów najwyraźniej przestała wchodzić w grę, choć przynajmniej przez ostatnie dwa lata wszystko wskazywało, że jest to wyłącznie kwestią czasu. I, oczywiście, satysfakcjonujących obie strony warunków.

Jak się okazuje, w kwestii tej ostatnio swoje zdanie zmienił Kevin Ulrich, przewodniczący rady dyrektorów MGM, a zarazem największy udziałowiec spółki. Ulrich uznał, że studio nie jest na sprzedaż, choć Barber nadal uważał, że leży to w najlepszym interesie inwestorów. Różnica zdań dzieląca obu panów z czasem stała się na tyle poważna, że dalsza współpraca stała się niemożliwa, a Ulrich, wykorzystując swą pozycję w radzie dyrektorów, zdołał przekonać pozostałych jej członków do zwolnienia Babera. Nieoczekiwanego, dodajmy, bowiem ledwie w październiku jego kontrakt został przez tą samą radę przedłużony do 2022 roku.

Ulrich miał niedawno stwierdzić, że docenia świetną robotę, jaką Barber wykonał przy stabilizacji sytuacji finansowej firmy i zmniejszeniu jej stanu zatrudnienia, ale dawny CEO MGM miał jego zdaniem nie być dość kreatywny. “Nie jest osobą, która pozwoli spółce wejść na wyższy poziom” – miał stwierdzić przewodniczący rady dyrektorów.


Sukcesy i porażki

Czym miałby być ów “wyższy poziom” dokładnie nie wiadomo. Oczywiście Barber ma na swoim koncie kilka sukcesów. Ba! Sam fakt, że Metro-Goldwyn-Mayer nadal istnieje, pomimo permanentnych problemów finansowych, można uznać za największy z nich. W ostatnich latach wytwórnia dość prężnie zaczęła funkcjonować na rynku telewizyjnym, w czym pomogło przejęcie kanału telewizji kablowej segmentu premium, Epix. Oprócz udziału w produkcji cieszących się dużą popularnością programów typu reality show, jak Ryzykanci, czy The Voice, MGM Television ma na swoim koncie cieszące się powszechnym uznaniem seriale Fargo (zainspirowany filmem braci Coen pod tym samym tytułem), czy ekranizację bestsellerowej powieści Margaret Atwood, Opowieści podręcznej, która w tym roku zdobyła osiem statuetek Emmy i dwa Złote Globy.

Oczywiście studio MGM w formacie telewizyjnym ma jeszcze jednego, bardzo poważnego asa w rękawie: przepastne archiwum filmowe, na które składają się produkcje powstałe na przestrzeni dziesięcioleci – w tym największe klasyki kina, jak Ben-Hur, 2001:Odyseja kosmiczna, Parszywa dwunastka, czy Rocky. Archiwum to rocznie generuje przychód rzędu 300 mln dolarów.

Z drugiej strony w ostatnich latach kierowana przez Barbera wytwórnia zaliczyła kilka bardzo poważnych wpadek, jak choćby nikomu niepotrzebny remake wspomnianego wcześniej Ben-Hura, który w 2016 roku okazał się być finansową klapą, czy niedawny Tomb Raider, który również w box office radzi sobie znacznie poniżej oczekiwań.


Opcja streamingowa

Jednym z elementów, na który postawić chce Ulrich, jest własna platforma VOD (video on demand; wideo na życzenie), budowana w oparciu o rebranding kanału Epix. Platforma ta, rzecz jasna, miałaby oferować widzom dostęp między innymi do wszystkich filmów o Jamesie Bondzie (aktualnie są one dostępne w iTunes). Co więcej – i tu zaczyna się robić naprawdę ciekawie – częścią tego projektu mógłaby być kolejna, 25. już odsłona przygód agenta 007. Otóż, zdaniem portalu “Deadline”, jego domowa dystrybucja, zamiast zwyczajowego wydania na nośnikach Blu-ray i DVD, które zwykle ma miejsce nie wcześniej niż od 14 do 17 tygodni od premiery kinowej, mogłaby się w pierwszej kolejności ograniczyć do owej platformy streamingowej.

Z punktu widzenia studia koncepcja ta ma zarówno mocne, jak i słabe punkty. Wartość bondowskiej serii waha się w granicach od 1 do 3 mld dolarów – w zależności od szacunków. Z całą pewnością możliwość obejrzenia na platformie VOD (i tylko tam!) Bonda 25 przełoży się na niemałe przychody z planowanej usługi. Z drugiej strony, MGM pozbawi się dodatkowych wpływów ze sprzedaży praw do dystrybucji filmu. W szczególności, jeśli przeciągać będzie w czasie możliwość jego emisji przez płatne kanały telewizyjne segmentu premium, co zwyczajowo ma miejsce po roku od premiery kinowej.

Poza tym rynek usług streamingowych płatnych w formie abonamentu jest już w Stanach Zjednoczonych dość mocno nasycony; niekwestionowanym liderem pozostaje oczywiście Netflix, ale niemałe znaczenie mają też usługi Amazon Prime Video, czy Hulu, a przecież ostatniego słowa nie powiedział jeszcze Disney, który również planuje zagarnąć dla siebie kawałek tego tortu. A dysponując prawami do tak potężnych marek jak Gwiezdne wojny, czy całego kinowego uniwersum Marvela, z pewnością z miejsca stanie się poważnym graczem na rynku usług VOD. Dużo ważniejszym, niż MGM.


Gra o przyszłość

Część analityków specjalizujących się w filmowej branży uważa, że zwolnienie Gary’ego Barbera jest niczym więcej, jak grą, której celem jest zwiększenie wartości transakcji przejęcia MGM. Kevin Ulrich wysyłając sygnały, że studio nie jest na sprzedaż w rzeczywistości jedynie podbija stawkę. Za tym argumentem przemawia fakt, iż do dnia dzisiejszego nikomu nie powierzono pełnienia obowiązków CEO firmy. Co więcej, nic nie wskazuje na to, by w najbliższym czasie miało się to zmienić. Spółką kolegialnie kieruje dziewięcioosobowy zespół, w skład którego wchodzą starsi rangą członkowie jej kierownictwa. Takie działanie, jak sugeruje “The Hollywood Reporter”, wskazuje na to, że MGM przygotowywane jest do sprzedaży.

Od dłuższego czasu uważa się, że na szczycie listy potencjalnych kupców jest Warner Bros. Zainteresowane przejęciem studia jest również Sony Pictures Entertainment, które jak wiadomo przez ponad dekadę współprodukowało filmy o Jamesie Bondzie i z całą pewnością ma chrapkę na dalsze prace nad serią. Ta opcja jest też, jak się wydaje, najbardziej korzystna dla Eon Productions, które na współpracę z Sony narzekać nie może. Każda inna opcja niesie za sobą ryzyko chęci przejęcia większej kontroli nad procesem produkcyjnym, czego konsekwencje są zawsze trudne do przewidzenia.

Jakkolwiek zatem dalej toczyć się będzie historia sprzedaży Metro-Goldwyn-Mayer możemy być pewni, że 007 będzie swoistym języczkiem u wagi – najważniejszą kartą przetargową studia. Dla widza natomiast zmienić może się wszystko; poczynając od cyklu produkcyjnego, przez model dystrybucji, a na ewentualnych projektach pobocznych w ramach dzielonego uniwersum skończywszy. Miejmy tylko nadzieję, że patowa sytuacja, w jakiej obecnie znajduje się seria szybko ulegnie rozwiązaniu. W ten czy inny sposób.

 
 
> data publikacji 19.04.2018 © MI-6 HQ
 
 

 
  bond 50