|
W sierpniu ubiegłego roku Dan Romer zaskoczył wszystkich potwierdzając, że został zaangażowany do napisania partytury do niezatytułowanej jeszcze wówczas 25. odsłony przygód Jamesa Bonda. Zaskoczył, bo choć wcześniej dwukrotnie współpracował z reżyserem Cary’m Fukunagą (nad muzyką do filmu Beast of No Nation oraz serialu Maniac), to jednak nikt nie spodziewał się, że to on przejmie pałeczkę po Thomasie Newmanie i Davidzie Arnoldzie. Jego specyficzne, nieco awangardowe, momentami ambientowe kompozycje nijak nie wpisywały się w klasyczne, orkiestrowe brzmienie, któremu w dwudziestu odsłonach serii hołdował John Barry.
Choć nie zostało to oficjalnie potwierdzone, mówi się, że Romer został zwolniony (lub zrezygnował) jeszcze w listopadzie. Powodem miały być “różnice twórcze”. W praktyce oznacza to, że nie potrafił spełnić oczekiwań producentów, bo trudno uwierzyć, że przed przystąpieniem do prac nie uzgodnił z nimi pomysłu na brzmienie ilustracji muzycznej.
W przeciwieństwie do swojego młodszego kolegi po fachu, Zimmer to w zasadzie legenda Hollywood. W ciągu blisko czterdziestu lat kariery zawodowej Niemiec skomponował muzykę do ponad 150 filmów, w tym tak wybitne kompozycje, jak ścieżki dźwiękowe do Króla Lwa (za którą otrzymał jedyną w swoim dorobku statuetkę Oscara), Incepcji, Karmazynowego przypływu, Gladiatora, czy Interstellar. Współtworzył też muzykę do “Trylogii Batmana” Christophera Nolana.
Można zatem założyć, że Zimmer wywiąże się z zadania i muzyka do Nie czas umierać będzie co najmniej poprawna i świetnie wkomponuje się w film, zwłaszcza w scenach akcji. Czy natomiast możemy oczekiwać dzieła wybitnego? Trudno powiedzieć.
Bez dwóch zdań Zimmer jest człowiekiem-instytucją; kompozytorem, muzykiem, showmanem i biznesmenem. Jednocześnie jednak jest postacią budzącą sporo kontrowersji. W ostatnich latach on, za sprawą prowadzonej przez siebie firmy Remote Control Productions (często określanej mianem “Fabryki Zimmera”), skupiającej przeszło 60 twórców muzyki filmowej, praktycznie zmonopolizował branżę – przynajmniej w przypadku najbardziej wystawnych hollywoodzkich produkcji, w dużej mierze narzucając swoje standardy. Skutkiem tego muzyka filmowa stała się nieznośnie powtarzalna; ukuto nawet określenie. O Zimmerze mówi się, że jest genialnym aranżerem i producentem. Wizjonerem, który doskonale wyczuwa specyfikę filmu i poszczególnych scen. Gorzej, jeśli przychodzi mu rozpisywać partyturę na pełną orkiestrę. Dlatego też tak często ucieka się do elektronicznych albo eksperymentalnych brzmień, romansuje z innymi gatunkami muzyki popularnej.
Zimmer aktualnie pracuje (jednocześnie!, choć filmy te są na różnych etapach produkcji) nad muzyką do Top Gun 2: Maverick, Wonder Woman 1984, The SpongeBob Movie: Sponge on the Run i Space Jam 2. Największym zaś wyzwaniem dla kompozytora wydaje się być monumentalna adaptacja dzieła Franka Herberta w reżyserii Denisa Villeneuve’a, Diuna, która wejdzie na ekrany kin w grudniu. Ile czasu w tak napiętym harmonogramie Zimmer wygospodaruje na kompozycję do Nie czas umierać?
|