|
ŚRODA 04.12.2019 - NEWS
|
foto.: CBS |
Trudno wprawdzie fakt ten rozpatrywać w kategoriach niespodzianki; Craig bowiem wypełnił wiążący go kontrakt i rozstaje się z rolą, której poświęcił 14 lat swojego życia. Jest tym samym aktorem najdłużej wcielającym się w postać Jamesa Bonda.
Brytyjczyk najwyraźniej upodobał sobie prowadzony przez Colberta talk-show. W programie tym bowiem w sierpniu 2017 roku ostatecznie potwierdził, że po raz piąty zagra agenta 007 w 25. części serii, co przecież wcale nie było takie oczywiste. Przypomnijmy, że cztery dni po zakończeniu zdjęć do Spectre w wywiadzie dla magazynu “Time Out”, zapytany o to, czy wyobraża sobie udział w kolejnym filmie o Bondzie, stwierdził: – Na chwilę obecną? Wolałbym potłuc tę szklankę i podciąć sobie żyły. Nie, na tę chwilę nie. W żadnym razie. […] Skończyliśmy. Chcę iść do przodu. [...] Jeśli zrobię kolejny film o Bondzie, to wyłącznie dla pieniędzy.
Słowa te Craigowi wypominane są do dzisiaj. Nie bez powodu. Wielu fanów ma do aktora żal, że w tak lekceważący sposób podchodził do roli, która wywindowała go na sam szczyt, która przyniosła mu i sławę, i pieniądze. Oczywiście aktor w dość ekwilibrystyczny sposób próbował później wytłumaczyć się z tych słów, porównując swoją sytuację do maratończyka, który chwilę po ukończonym biegu nie myśli o kolejnym wyzwaniu, jakkolwiek niesmak pozostał.
Z drugiej strony, kiedy Craig meldował się na planie zdjęciowym, jego zaangażowaniu i poświęceniu nie można było absolutnie niczego zarzucić. I choć przesadą byłoby stwierdzenie, że jego kadencja to nieustające pasmo sukcesów, ale faktem jest, że przyczynił się do zdefiniowania na nowo zarówno granego przez siebie bohatera, jak i całej serii. Wystąpił w najlepszej (Casino Royale), jak również najbardziej dochodowej (Skyfall) część cyklu. A przecież nie powiedział jeszcze ostatniego słowa; na dobrą sprawę Nie czas umierać może przebić wszystkie jego wcześniejsze dokonania.
No i pamiętajmy o jednym: w Hollywood wszystko jest możliwe. “Nigdy nie mów nigdy” – o czym przekonali się (żeby nie szukać daleko) i Sean Connery (zrezygnował z roli po Żyje się tylko dwa razy), i Sam Mendes (zarzekał się, że po Skyfall nie wyreżyseruje już filmu o Bondzie), i Roger Moore (dla którego Tylko dla twoich oczu i każdy następny film miał być ostatnim).
Tak więc – dzięki za wszystko, Daniel. I powodzenia w dalszej karierze.
Nazwisko siódmego odtwórcy roli agenta 007 poznamy najprawdopodobniej nie wcześniej niż za dwa, może trzy lata.
|