|
Jeszcze wczoraj wydawało się, że do premiery Bonda 25 możemy już odliczać dni, a nie lata. Film miał bowiem zagościć na ekranach kin w kolejne walentynki. W nocy z piątku na sobotę na profilach oficjalnych mediów społecznościowych opublikowano komunikat, w którym data premiery ponownie uległa przesunięciu. Ponownie, bowiem pierwotnie film miał zadebiutować w listopadzie bieżącego roku.
“Jesteśmy zachwyceni faktem, że premiera Bonda 25 odbędzie się 8 kwietnia 2020 roku.”
– napisali w oświadczeniu Barbara Broccoli i Michael G. Wilson, producenci serii. Oświadczeniu tyle lakonicznym, co niefortunnym. Produkcja filmu boryka się bowiem z tak nieprawdopodobnie dużą liczbą problemów, że użycie słowa “zachwyceni” wydaje się w tym kontekście mocno absurdalne.
Kiedy nie wiadomo o co chodzi...
Oczywiście nie wiemy, czy przesunięcie premiery filmu ma związek z kłopotami przy jego produkcji, czy też podyktowane jest wyłącznie względami marketingowymi. Studia filmowe zwykle pomijają luty przy wyborze daty premier największych produkcji. Choć finansowy sukces ubiegłorocznej Czarnej Pantery udowodnił, że i w tym – powszechnie uważanym za martwy – miesiącu można osiągnąć spektakularne wyniki w box office. Z drugiej strony kwiecień jest w zasadzie początkiem filmowego sezonu letniego, zwyczajowo zarezerwowanego dla blockbusterów.
Wydaje się, że nie ma przypadku w tym, że ledwie parę godzin wcześniej o miesiąc przesunięto datę premiery innego głośnego filmu, Szybcy i wściekli 9, który zadebiutować miał 10 kwietnia 2020 roku. Cokolwiek nie powiedzieć o tej, zapoczątkowanej w 2001 roku, serii, generuje ona gigantyczne wręcz przychody. Warto pamiętać, że jest ona własnością studia Universal Pictures. Tego samego, które odpowiadać będzie za międzynarodową dystrybucję kinową Bonda 25. Wniosek jest oczywisty – wytwórnia nie chce sama sobie robić konkurencji, jednocześnie zwiększając szansę na sukces finansowy obu filmów.
A może Malek?
Od pewnego czasu z różnych stron dochodzą głosy, że producenci Bonda 25 w roli przeciwnika agenta 007 najchętniej widzieliby Ramiego Maleka. Zwłaszcza teraz, kiedy aktor ten uhonorowany został statuetką Złotego Globa i nominacją do Oscara za rolę w filmie Bohemian Rhapsody. Problem polega jednak na tym, że Malek jest gwiazdą serialu Mr. Robot, którego czwarta i ostatnia seria zadebiutuje w tym roku.
Czy możliwe jest, że premiera Bonda 25 została przesunięta, by Amerykanin mógł pogodzić ze sobą oba projekty? Trudno powiedzieć, choć takiego scenariusza wykluczyć nie można. Pamiętajmy jednak, że na razie o zmianach w harmonogramie zdjęć kolejnej części przygód agenta 007 nie ma mowy. Zdjęcia do finałowego sezonu Mr. Robot rozpoczną się 25 lutego. Będzie on liczył aż dwanaście, a nie zwyczajowe dziesięć odcinków. Oznacza to, że ewentualny występ Maleka w Bondzie 25 byłby bardzo trudnym przedsięwzięciem, choć nie niemożliwym – jeśli sceny z jego udziałem zostaną nakręcone jako ostatnie. Pytanie tylko: czy jest on wart tego, by z jego powodu przesuwać datę premiery filmu? Na to pytanie musicie już sobie odpowiedzieć sami.
...
Jakiekolwiek powody nie kierowały Barbarą Broccoli i Michaelem G. Wilsonem, dzisiejsza decyzja obarczona jest pewnym ryzykiem. Jeśli Bond 25 okaże się artystycznym i finansowym triumfem, nikt nie będzie pamiętał o wszystkich perturbacjach związanych z jego produkcją. Jeśli jednak film nie spełni oczekiwań, producenci będą – zupełnie słusznie – odsądzani od czci i wiary, bowiem cały proces momentami zahacza o solidną groteskę.
|