|
James Bond Origin, bo taki będzie jej tytuł, zabierze czytelnika do roku 1941, kiedy to siedemnastoletni Bond – jak wynika z oficjalnego opisu serii – postanawia odcisnąć swe piętno na otaczającym go świecie. Wówczas to wizyta starego przyjaciela rodziny zbiega się w czasie z wyniszczającym Clydebank Blitz [dwa naloty Luftwaffe, które w marcu 1941 roku niemal zrównały z ziemią szkockie miasteczko stoczniowe Clydebank – przyp. red.], zmuszając go do walki o przeżycie.
Nad komiksem pracuje doświadczony amerykański scenarzysta, Jeff Parker, który w przeszłości pisał zarówno dla DC Comics (serie “Wonder Woman”, “Aquaman”, “Batman ‘66”), jak i Marvel Comics (“Spider-Man 1602”, “X-Men: First Class”). Za oprawę graficzną odpowiadać będzie mało znany artysta Bob Q.
Pierwszy zeszyt James Bond Origin ukaże się we wrześniu. Dostępny będzie w siedmiu wariantach okładkowych.
Brzmi to wszystko niezwykle interesująco. I wypada tylko żałować, że zapowiedź ta niemal na pewno oznacza koniec serii powieściowej o młodym Bondzie (“Young Bond”), którą przez lata tworzyli Charlie Higson, a później Steve Cole. Pomimo tego, że adresowana ona była raczej do młodszego czytelnika, potrafiła zaintrygować również bardziej dojrzałego odbiorcę. Czy James Bond Origin będzie jej duchowym następcą, na co mogą wskazywać projekty okładek, utrzymane w stylistyce grafik promujących kolejne części serii “Young Bond” – czas pokaże. Jeśli tak, to możemy się raczej spodziewać komiksów, którym bliżej będzie do awanturniczych historii przygodowych, niż dramatu osadzonego w realiach II wojny światowej. Na szczęście nie oznacza to jednak, że same opowieści będą przez to mniej interesujące.
|