|
Saga o końcu ery Daniela Craiga zdaje się nie mieć końca, co zresztą już dawno stało się nieznośnie męczące. Ostatnio świat obiegła informacja, jakoby aktor odrzucił ofertę nowego kontraktu, opiewającego na astronomiczną kwotę 68 milionów funtów za udział w dwóch kolejnych filmach.
Jak się okazuje, sprawy miały się zgoła odmiennie. John Cox, jedna z najważniejszych postaci bondowskiego fandomu i autor bloga „The Book Bond” twierdzi, powołując się na zaufane mu osoby, że decyzja o zakończeniu współpracy należała do Barbary Broccoli, która najwyraźniej miała dość postawy aktora domagającego się większej kontroli nad serią w charakterze jej producenta. Ukłon w jego stronę przy okazji SPECTRE, którego Craig został koproducentem, był szczytem ustępstw z jej strony. Jeśli to prawda, to trudno mieć o to pretensje do Barbary Broccoli, która wspólnie z przyrodnim bratem, Michaelem G. Wilsonem, przejęła stery bondowskiej serii po śmierci ich ojca, Alberta Broccoli'ego, legendarnego współzałożyciela Eon Productions.
Po cóż zatem cała ta maskarada i niekończące się spekulacje na temat niechęci Craiga do ponownego wcielenia się w rolę agenta 007? Zdaniem informatorów Coxa to nic więcej, jak tzw. spin, charakterystyczny dla public relations kreatywny sposób przedstawienia faktów. Eon Productions od zawsze kończy współpracę z odtwórcami roli Bonda w ten sposób, by medialny przekaz sugerował, że inicjatywa w tej sprawie należała do aktora. Dzięki temu unika się nieprzyjemnej atmosfery wokół serii, która w przeciwnym razie byłaby nieuchronna. A aura skandalu jest ostatnią rzeczą, jaką bondowskie produkcje potrzebują.
|