|
Nieczęsto zdarza nam się informować w tym miejscu o aktualizacji strony. Tym razem pozwalamy sobie na małą autopromocję, bowiem okazja jest po temu szczególna: po blisko piętnastu latach osiągnęliśmy jeden z celów, jakie założyliśmy sobie na początku istnienia strony MI-6 Headquarters – zebrane w jednym miejscu, autorskie recenzje wszystkich oficjalnych powieści i zbiorów opowiadań! Tym samym jesteśmy pierwszą i jedyną w Polsce witryną (ale też warto nieskromnie zauważyć, że i jedną z nielicznych na świecie), która może się pochwalić takim osiągnięciem.
Powieściowa seria liczy sobie obecnie 55 pozycji. Jeszcze w tym roku, 8 września, swą premierę będzie miała najnowsza powieść Anthony'ego Horowitza, zatytułowana „Trigger Mortis” (nawiasem mówiąc, jeśli książka ta doczeka się polskiego wydania, tytuł będzie stanowił dla tłumacza nie lada wyzwanie. Jest to bowiem ciekawa gra słów, nawiązująca do wyrażenia rigor mortis, oznaczającego stężenie pośmiertne; z kolei angielski wyraz trigger to spust broni, cyngiel). Niewykluczone też (choć raczej mało prawdopodobne), że w 2015 roku doczekamy się kolejnej powieści Steve'a Cole'a z serii o młodym Bondzie.
Zdajemy sobie sprawę z tego, że dziwnym musi się wydawać fakt, iż dopięcie tego celu zajęło nam całe piętnaście lat! Pomijając jednak okres, w którym strona była nieaktywna, warto przypomnieć, że na początku tego stulecia świat wyglądał nieco inaczej. Dziś, wobec powszechnej dostępności kart kredytowych, księgarni internetowych, portali aukcyjnych i e-booków, wszystko jest kwestią determinacji i wytrwałości (oraz, oczywiście, możliwości finansowych). Jednak wierzcie nam na słowo – zdobycie większości książek bondowskiej serii graniczyło wówczas z cudem i niejednokrotnie musieliśmy poruszyć niebo i ziemię, by do niektórych tomów dotrzeć. Nieliczne polskie wydania dzieł Iana Fleminga były już wówczas praktycznie białymi krukami (których jakość, delikatnie mówiąc, pozostawiała wiele do życzenia), powieści Johna Gardnera nie były w owym czasie jeszcze wznawiane, a dotarcie do egzemplarza nowelizacji Christophera Wooda czy „autoryzowanej biografii” Johna Pearsona było w zasadzie niemożliwe! Na szczęście czasy się zmieniły, podobnie jak polityka wydawnicza Ian Fleming Publications. Dla fanów literackiego Jamesa Bonda nastały bodaj najlepsze czasy. Szkoda tylko, że czytelnicy w Polsce nadal muszą względnie biegle operować językiem Szekspira, by móc zagłębić się w większość przygód agenta 007. Miejmy nadzieję, że pewnego dnia i to się zmieni.
Nie spoczywamy jednak na laurach. Najstarsze recenzje będziemy dla Was systematycznie odświeżali.
Tymczasem – zapraszamy do lektury!
|