|
Z Tamizy wyłowione zostaje ciało młodej dziewczyny, przy której znaleziona zostaje jedynie tajemnicza karta kredytowa i numer telefonu do Jamesa Bonda. Okazuje się, iż była ona członkinią tajemniczej organizacji The Meek Ones (co można przetłumaczyć jako Ludzie Potulni). Teoretycznie, była to klinika detoksykacyjna. W praktyce jednak okazała się być czymś na kształt sekty, na czele której stoi niejaki Ojciec Valentine. SIS uważa jednak, iż naprawdę nazywa się on Vladimir Scorpius – swemi czasy jeden z największych handlarzy bronią. Wkrótce też całą Wielką Brytanią wstrząsa seria samobójczych zamachów bombowych, w których giną kandydaci do zbliżających się wyborów parlamentarnych. Wywiad uważa, że w te akty terroru zamieszani są członkowie The Meek Ones. James Bond musi stawić czoła Scorpiusowi, który pragnie zachwiać porządkiem demokratycznym Zjednoczonego Królestwa...
„Scorpius” to siódma powieść Johna Gardnera, poświęcona osobie Bonda. Jest to bez wątpienia solidna porcja literatury, jednakże nie pozbawiona wad. Z całą pewnością nie jest to najlepsza pozycja w dorobku Gardnera.
Przede wszystkim fabuła. Pomysł na nią wydaje się być bardziej niż ciekawy. Zabójstwa polityków przy użyciu żywych bomb dały ogromne pole do popisu. Podobnie jak wykorzystanie motywu sekty, której członkowie, naturalnie po praniu mózgu, dokonywali tych czynów. Problem polega na tym, iż nie do końca wiadomo jakie motywy przyświecały Scorpiusowi, kiedy wcielał swój plan w życie. Zresztą, on sam wypada raczej nieprzekonująco. Jako główny czarny charakter w powieści, wydaje się być postacią niedopracowaną. Nieco tylko lepiej wygląda sprawa, jeśli chodzi o dziewczynę Bonda. Tym razem jest to agentka amerykańskiego IRS (czyli Urzędu Skarbowego), Harriett Horner. W zasadzie niczym nie różni się od wielu jej podobnych kobiet, jakie spotykał na swej drodze 007 oprócz tego, iż... zostaje żoną Bonda! Naturalnie, ślub ten (którego udziela Scorpius) od początku do końca nie ma żadnej mocy prawnej, zaś para godzi się nań tylko dla zyskania na czasie. Kapitalne jednak, bo dość nietypowe, jest zakończenie wątku związanego z osobą Horner. Jednakże zdecydowanie najciekawszą postacią w powieści jest żołnierz SAS, „Pearly” Pearlman, który pomaga Bondowi.
Niemniej jednak, nawet w tej powieści znajdziemy kilka perełek. Świetna jest choćby scena pościgu samochodowego opisanego na początku książki. Kapitalny jest zaś atak członków The Meek Ones na kryjówkę SIS, w której ukryto Harriett Horner (co ciekawe, w akcji tej nie uczestniczył 007). Niezwykle emocjonująca, a zarazem przejmująca jest ucieczka Bonda i Hornet z posiadłości Scorpiusa. Podobnie rewelacyjna jest końcowa scena w Białym Domu. Gardnerowi zdarza się też mrugać do czytelnika okiem, choćby w scenie, w której Bond ogląda film „Nietykalni” Briana de Palmy, z jego ‘ulubionym aktorem’ w roli głównej (chodzi oczywiście o Seana Connery).
„Scorpius” jest mimo wszystko dość ciekawą powieścią, którą czyta się szybko i przyjemnie. Pomimo swoich wad, można jednak się przy jej lekturze dobrze bawić. I choć nie jest to najbardziej udana książka w dorobku Gardnera, mimo wszystko polecam! |