|
Korzystając z odrobiny wolnego czasu, James Bond udaje się do Austrii, gdzie na leczeniu przebywa jego stara gosposia, May. Po drodze ma miejsce seria tajemniczych wydarzeń; na promie ginie dwoje pasażerów, samochód jadący za nim na autostradzie nagle staje w płomieniach, a w tajemniczych okolicznościach umiera mężczyzna zidentyfikowany jako jeden z zabójców na zlecenie nowojorskiej mafii. We Francji także, Bond pomaga prześlicznej Włoszce brytyjskiego pochodzenia, Sukie Tempesta, z którą rusza w dalszą podróż. Jednakże przy okazji składania kolejnego meldunku, Szef Sztabu Secret Service, Bill Tanner, nakazuje mu zaszyć się na granicy szwajcarsko – włoskiej i czekać na Steve’a Quinna, rezydenta SIS w Rzymie. Ten przekazuje Bondowi wiadomość: SPECTRE wyznaczyło nagrodę za głowę 007 przyniesioną – dosłownie i w przenośni - na srebrnej tacy; 10 milionów franków szwajcarskich. Tym samym w pogoń za Bondem wyruszają wszystkie najważniejsze organizacje przestępcze, terrorystyczne i wrogie służby wywiadowcze. A ma on niewiele czasu, gdyż okazuje się, że porwana została także May oraz składająca jej wizytę Moneypenny…
„Nobody Lives Forever” to ostatnia odsłona trylogii o SPECTRE autorstwa Johna Gardnera. Jest to powieść udana, momentami wręcz rewelacyjna, choć nie najlepsza w dorobku pisarza.
Kapitalny jest już sam punkt wyjścia. Oto umierający przywódca SPECTRE, znany z „Role Of Honour” Tamil Rahani organizuje owe złowieszcze zawody, wikłając Bonda w śmiertelnie niebezpieczną grę, w której stawką jest nie tylko życie jego samego, ale także najbliższych mu osób. Pomysł ten otworzył przed Gardnerem ogromne pole do popisu, które ten umiejętnie wykorzystał. „Nobody Lives Forever” to w znacznej mierze powieść akcji, w której ta pędzi w tempie rzadko spotykanym w serii. Bondowi często przychodzi wykorzystywać swoje umiejętności strzeleckie, walki wręcz, tudzież ryzykownej jazdy. Częste są także zmiany lokacji: Francja, Włochy, Szwajcaria, Austria, a ostatecznie także Stany Zjednoczone, gdzie swą siedzibę ma SPECTRE. Pod tym względem nie można mieć Gardnerowi nic do zarzucenia.
Można jednak mieć mu za złe nienajlepsze nakreślenie postaci. Kobiety Bonda, Sukie Tempesta i Nannie Norrich są płaskie, bez wyrazu tak, jakby pisarz uznał, iż są one tylko wymogiem konwencji. I nawet charakterystyczny dla niego zwrot akcji nie zmienia tego stanu rzeczy. Szkoda, tym bardziej, iż Gardner zarówno we wcześniejszych, jak i późniejszych powieściach niejednokrotnie udowodnił, iż potrafi kreślić ciekawe, pełne życia postaci drugoplanowe.
Nie do końca udane, sprawiające bowiem wrażenie wymuszonych są niektóre rozwiązania fabularne, które stawiają pod znakiem zapytania inteligencję Bonda. Oto bowiem 007 dowiaduje się, iż wyznaczono nagrodę za jego głowę. Wie, że nie może ufać nikomu. Jednak zabiera ze sobą w podróż (jako swego rodzaju zakładniczkę) pannę Tempesta. Potem, bez wyraźnego powodu i, co gorsza, wbrew logice, zbacza z trasy po to, by mogła do nich dołączyć przyjaciółka Sukie, Nannie Norrich. Jak się później okaże, pociągnie to za sobą fatalne konsekwencje.
Z drugiej jednak strony, oznacza to, iż nawet Bond popełnia błędy. W powieści tej kilkakrotnie daje się oszukać, często jest wodzony za przysłowiowy nos.
W „Nobody Lives Forever” jest jednakże kilka niezwykle udanych momentów, jak choćby strzelanina ze skorumpowanym austriackim policjantem Heinrichem Ostenem i jego ludźmi, ostateczna, niezwykle brutalna konfrontacja, czy też wreszcie scena pod prysznicem, gdzie Bond musi zmierzyć się z olbrzymich rozmiarów… nietoperzem wampirem!
Tak więc powieść tą należy zaliczyć do udanych, momentami nawet bardzo. Ale tylko momentami. Wspomniane powyżej mankamenty jednak mimo wszystko rzutują na obraz całości i, choć nie są to wady o zasadniczym znaczeniu, to jednak pewien niedosyt pozostaje. |