James Bond // MI-6 Headquarters

Timothy Dalton urodził się 21 marca 1946 roku w Colowyn Bay w Walii. Timothy, najstarszy z piątki rodzeństwa Daltonów, zaczął swą karierę aktorską będąc jeszcze nastolatkiem. Wraz z kilkoma innymi aktorami podróżował i studiował w Królewskiej Akademii Sztuk Dramatycznych (The Royal Academy of Dramatic Arts). Uwagę szerszej widowni zwrócił na siebie po tym, jak wcielił się w postać Króla Filipa w dramacie historycznym "Lew w Zimie" ("The Lion in Winter"). Przełomem była też rola Heathcliffa w "Wuthering Heights".
Pierwszym jego amerykańskim filmem była dopiero komedia "Sextette" z roku 1978. Rozgłos przyniosły mu też takie filmy jak: "Agatha", "Flash Gordon" i kilka mini seriali telewizyjnych.
Kiedy Roger Moore rozstał się z rolą Bonda po "Zabójczym Widoku" 007 miał zostać Pierce Brosnan, jednak nie pozwoliły mu na to umowy kontraktowe. Wtedy też rolę zaproponowano Timowi.
Dalton znacznie zmienił postać Jamesa Bonda, upodobniając jego kinowy wizerunek do książkowego. Było to sporym zaskoczeniem dla fanów Moore'a. Timothy publicznie zresztą oświadczył, że chce zbliżyć graną przez siebie postać do wizerunku, jakiego nadał jej Ian Fleming w swych powieściach, co mu się zresztą udało. Zdecydowana większość fanów uznała kreację Daltona za najbardziej zbliżoną do pierwowzoru literackiego.
W roku 1987 "W Obliczu Śmierci" przyniósł zarówno szybką akcję, jak i prawdziwie romantyczny element nie widziany od czasów "W Tajnej Służbie Jej Królewskiej Mości".
Dwa lata później w "Licencji Na Zabijanie" zamiast kolejnej misji ratowania świata mieliśmy okazję oglądać brutalny atak na starego przyjaciela Bonda, Felixa Leitera. Filmowi podniesiono kategorie wiekowe ze względu na brutalne sceny palenia żywcem, zjadania ludzi przez rekiny, wysadzania głowy w komorze dekompresyjnej itd. Również przeciwnik - baron narkotykowy był dalece bardziej prawdziwy niż zwykle. Nie zapominajmy również o tym, że Bondowi odebrano licencję na zabijanie i przez cały film w zasadzie 007 zabijając popełnia przestępstwa. Film był kolosalnym szokiem dla fanów serii. Niestety, ze względu na słabą kampanię reklamową film nie zarobił zbyt wiele, a szkoda...
W roku 1994, po ukończeniu zdjęć do mini serialu "Scarlett" Dalton ogłosił, że nie wcieli się więcej w rolę Jamesa Bonda. Jak wiadomo, w następnym filmie zastąpił go (również z powodzeniem) Pierce Brosnan.
Zwykli fani często narzekali na filmy w których wystąpił Timothy Dalton, porównując go do Moore'a, Connery;ego i Brosnana. Jednocześnie jednak wierniejsi fani serii, szczególnie ci, którzy czytali powieści Fleminga, bardzo cenią sobie te dwa filmy.