dr no frwl gf tb yolt ohmss daf lald tnwtgg tswlmmrfyeo oc avtak tld ltk ge tnd twine dad cr qos sf
24 25 26
 

 
  NewsFAQE-Mail
   
 

Czy w Nie czas umierać ponownie zobaczymy dawnego przeciwnika Bonda?

 
Zaczęło się od czystej spekulacji: skoro w Spectre zobaczyliśmy nową inkarnację największego adwersarza agenta 007, Ernsta Stavro Blofelda, to czy twórcy oprą się pokusie kontynuowania trendu "odgrzewania" postaci z początków serii? A skoro tak, to czy jest lepszy kandydat, niż pierwszy z filmowych złoczyńców, doktor Julius No?

 
 
WTOREK 24.12.2019 - MARCIN TADERA - FELIETON  
> Poniższy tekst jest czystą spekulacją, nie opartą na żadnej wiarygodnej plotce, choć potencjalnie może stanowić poważny spoiler.
   

Postać w którą w 1962 roku wcielił się kanadyjski aktor Joseph Wiseman praktycznie zdefiniowała cechy właściwe przeciwnikom Jamesa Bonda. Ponadprzeciętnie inteligentny, ale o ewidentnie skrzywionej psychice. Megaloman. Przy tym wszystkim – dystyngowany.

Zdaniem części fanów, w Nie czas umierać Rami Malek sportretuje właśnie przeciwnika Bonda z pierwszego filmu serii, Doktor No (1962). Owszem, imię granej przez niego postaci zostało już ujawnione: Safin. Tylko cóż z tego? Przed premierą Spectre Christoph Waltz zarzekał się, że wciela się w rolę Franza Oberhausera, a nie Blofelda, a przed Skyfall wmawiano nam, że Naomie Harris to po prostu Eve. Swoją drogą, zarówno Waltz, jak i Harris, mieli naprawdę niewdzięczne zadanie do wykonania; musieli do końca ciągnąć tę absurdalną hucpę, choć cały świat wówczas już wiedział lepiej.

Tym razem jest inaczej. Szczegóły fabuły Nie czas umierać do dziś pozostają zagadką. Jeszcze nigdy w czasach nowożytnych – czyli wszechobecnego internetu – nie byliśmy skazani wyłącznie na domysły w momencie, w którym film był już na etapie postprodukcji. O postaci granej przez Maleka wiemy niewiele, a to, co wiemy, w żaden sposób nie wskazuje, by aktor miał w rzeczywistości odgrywać rolę doktora No. A przynajmniej na pierwszy rzut oka. Bo diabeł, jak zwykle, tkwi w szczegółach, a te, trzeba przyznać, są co najmniej zastanawiające.

W filmie z 1962 roku doktor Julius No jest “niechcianym dzieckiem niemieckiego misjonarza i Chinki z dobrego domu”. Niegdysiejszy księgowy chińskiego syndykatu przestępczego Tong, z którego 10 milionami dolarów uciekł do Ameryki, by ostatecznie osiąść na zapomnianej przez Boga karaibskiej wysepce Crab Key. Naukowiec specjalizujący się w energetyce jądrowej. Członek kierowanej przez Blofelda organizacji SPECTRE.

Na razie z dużą dozą prawdopodobieństwa można założyć, że ten ostatni aspekt będzie niemal na pewno łączył fikcyjne biografie doktora No i Safina. W ten czy inny sposób SPECTRE odegra istotną rolę w Nie czas umierać; nie bez powodu przecież w filmie ponownie pojawi się Blofeld. Wydaje się też, że bohater grany przez Maleka również będzie naukowcem. Już z oficjalnego opisu fabuły wiemy, że punktem jej wyjścia będzie ratowanie uprowadzonego naukowca, co naprowadzi Bonda na ślad złoczyńcy dysponującego nową, niezwykle niebezpieczną technologią. Nowe technologie można oczywiście kupić. Ale można je też opracować. I tym, jak się wydaje, będzie się parał Safin. Co więcej, jeśli wierzyć plotkom, lejtmotywem fabuły filmu będzie wojna biologiczna, w jakiś sposób powiązana z genetyką i projektem poznania ludzkiego genomu (ang. Human Genome Project). Jeśli założyć, że Safin będzie naukowcem, to czyż nie jest prawdopodobne, że w stopniu naukowym doktora?

Safin to nazwisko rosyjskie i takież najpewniej będzie pochodzenie tej postaci. Potwierdza to niejako trailer, a konkretniej – imitowany przez Maleka akcent. Pamiętajmy jednak, że u Fleminga Julius No to przybrane personalia. Jak sam twierdzi: “Zmieniłem nazwisko na Julius No: Julius po ojcu, a No jako zanegowanie jego i wszelkich władz czy autorytetów” [tłum. Robert Stiller]. W oryginale postać ta jest pół-Niemcem, pół-Chińczykiem. Safin zaś, cóż… z jakiegoś powodu bardzo wyraźnie nawiązuje do kultury japońskiej. Zwróćcie uwagę na scenę trailera, w której konfrontuje się z Bondem w – najwyraźniej – swojej posiadłości lub “bazie”. Safin ubrany jest w kimono, tradycyjny ubiór japoński. Oboje klęczą w pozycji charakterystycznej dla ceremoniału Kraju Kwitnącej Wiśni przy niskim stole Tatami. Na drugim planie widzimy bonsai – drzewo, którego karłowata uprawa została w Japonii podniesiona do rangi sztuki (choć pierwotnie wywodzi się z Chin).
No i ta maska. W trailerze widzimy Safina, który ma założoną charakterystyczną białą maskę wywodzącą się z tradycyjnego japońskiego teatru o nazwie… Nō. Przypadek? Wykluczone.


Safin (Rami Malek) i James Bond (Daniel Craig). Cała scena to jedno wielkie nawiązanie do ceremoniału i tradycji Japonii


Maski są jednym z najbardziej charakterystycznych elementów teatru Nō

Mało?

Jest w zwiastunie scena, w której Safin – w zniszczonej masce i ze zdeformowaną twarzą – kroczy w śnieżnej scenerii. Przyjrzyjcie się jego kurtce: wyraźnie widać ślad po postrzale w miejscu, gdzie powinno znajdować się serce. A jednak żyje i ma się (względnie) dobrze. W powieści Doktor No antagonista ten opowiada, że po tym, jak zdradził swych chińskich mocodawców, Tongowie wytropili go, torturowali, obcięli ręce i strzelili prosto w serce. Tyle, że nie wiedzieli tego, że u No położenie serca jest prawostronne (dekstrokardia). Czy u Safina będziemy mieli do czynienia z tą samą przypadłością, czy to tylko zbieg okoliczności?


Postrzał w miejsce, w którym normalny człowiek ma serce, najwyraźniej nie robi na Safinie szczególnego wrażenia

Nawiązania, klisze, hołdy – to w popkulturze praktycznie chleb powszedni. W znacznie większym stopniu, niż zbiegi okoliczności, czy przypadki. Stąd też trudno uwierzyć, że tak czytelne nawiązania do postaci doktora No są bez znaczenia.

Oczywiście można spekulować, czy postać Safina zostanie faktycznie określona tym mianem, czy też scenarzyści aspekt ten pozostawią wyłącznie w sferze domysłów i spekulacji, niczym zagadkę, którą rozwikłać mogą wyłącznie fani serii (bo – umówmy się – dla tak zwanego “przeciętnego widza” nie ma to większego znaczenia). Może być zatem tak, że Safin będzie współczesną wariacją na temat pierwszego filmowego przeciwnika Bonda, ale nie zostanie to dopowiedziane wprost.

Ale może też być tak, że to wszystko faktycznie jest niczym więcej, jak zbiegiem okoliczności. A fascynacja kulturą Japonii jest raczej ukłonem reżysera w kierunku kraju jego przodków. Przekonamy się już w kwietniu.

 
 
> data publikacji 24.12.2019 © MI-6 HQ
 
 

 
  bond 50